Forum Klan BloodVampires Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Wampiry i ich przygody

 
Odpowiedz do tematu    Forum Klan BloodVampires Strona Główna » Opowiadania Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Wampiry i ich przygody
Autor Wiadomość
Lord Bloodmoon
Silny wampir



Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Post Wampiry i ich przygody
To mozecie kierowac swe twórcze opowiadania "only" o wampirach Laughing
Zycze veny i pomysłowosci Smile


Post został pochwalony 0 razy
Nie 21:47, 07 Maj 2006 Zobacz profil autora
Lord Bloodmoon
Silny wampir



Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Post
Zamieszczam ciekawe opowiadanie(nie moje),aby was troche zmotywowac i zachecic do rozwoju swej wyobrazni i tworczosc Wink Smile . Zawsze mozna sprobowac Laughing . Nie wykluczam swojego wkładu Wink Laughing






ELFY W MITOLOGII

_______________________________

Opowiadanie by: Andromeda
Czytano: 2800 razy
Dodano na FW: 02.09.2005, 11:55
_______________________________




- Babciu, babciu…- Błagalnym głosem prosiła złotowłosa dziewczynka.- Opowiedz jeszcze…
Oczy pozostałych dzieci były wpatrzone w nią z nadzieją. Sięgnęła po szklankę, stojącą na stoliku, herbata była już zimna. Skrzywiła się i pozwoliła, by to zimno, rozlało się po jej ciele. Spojrzała na wnuki. Żadne z dzieci nie domyśliło się, o kim ona tak naprawdę opowiadała, przecież słowa, które płynęły z jej ust, były historią jej rodu. Ich historią. Więc, jak to się stało, że zmieniły się w mit?
- Ostatni raz…- Mruknęła i rozpoczęła opowieść po raz kolejny…

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami za siedmioma morzami na zachodzie, żył sobie lud bogini Danu nazywany Tuatha de Dana, bogowie światła…
- Elfy..- Wyszeptało z nabożną czcią jedno z dzieci.
- Tak kochanie, elfy.- Przytaknęła starowinka- A teraz bądź tak dobra i nie przerywaj. Jedni powiadają, że Tuatha de Danaan, lub elfy, jak kto woli, przybyły do Irlandii na skrzydłach wiatru, dryfując na czarodziejskich chmurach…- zamilkła na chwilę.- Tak, historia lubi przeinaczać fakty. Doskonale pamiętała, jak wtedy to wyglądało.

Gdy okręty przypłynęły do wyspy, mgła właśnie się podnosiła. Cicho przybiły do brzegu, a ziemia niczym matka, przywitała je, szeroko otwartymi ramionami. Tuatha de Danaan wychynęli z okrętów niczym zjawy, cisi i piękni. Z czcią przywitali nowy ląd i bez żalu podłożyli ogień pod statki, na których przypłynęli. Ten ogień oznaczał ostateczność. Nie było już odwrotu, teraz tu był ich dom…

„W końcu można tak powiedzieć, przecież pomyślny wiatr nas tu przywiał.”- Pomyślała i powiedziała:
- …opadli w dół. To, co ujrzeli podbiło ich serca, tak, że postanowili zostać. Osiedlili się, więc na Magh Rein, zakładając tam cztery wielkie stolice nauki: Falias Gorias Finias i Murias. Tak, Tuatha de Danaan byli uczonymi, a ich dzieci tak jak wy, pobierały nauki.
- Chodziły do szkoły?
Babcia posłała wnukowi ciepły uśmiech:
- Uczyli się.- Skwitowała krótko.- Rzemiosła, poezji, śpiewu, magii. Elfy były mądre, kochały przyrodę, a na swe symbole przyjęły: pług, leszczynę i słońce. Jednak ich spokojne bytowanie, zostało brutalnie przerwane. Za mgłą, na południu żył inny lud, Firbolgowie, ci na wieść o tym, że pojawił się tajemniczy lud, postanowili zaatakować. Ich król, Eochaid miał proroczy sen, w którym zobaczył, że oto pojawił się nowy wróg, elfy. Przynajmniej tak wytłumaczyli mu ten sen druidzi. Więc nawet wtedy, gdy zwiadowca wrócił z rozpoznania i przedstawił pokojową propozycję elfów, król nie cofnął się przed wypowiedzeniem wojny.– „Nic już nie mogło pomóc, gdy decyzja zapadła. Przecież wystarczyłoby, aby zostawili nas w spokoju, ale nie…Przyszło nam zapłacić za to, że byliśmy bardziej cywilizowani od tych barbarzyńców.”- Rozpoczęły się, więc przygotowania do bitwy.
- Babciu, ale dlaczego?
- Co dlaczego?
- Dlaczego Firbolgowie nie zgodzili się na podział, przecież elfy nie chciały zagarnąć ich ziemi.
- Oni myśleli inaczej. Tymczasem, gdy Tuatha de Danaan dowiedzieli się jak silni i zawzięci są Firbolgowie, przenieśli się na zachód do Conachtu i rozpoczęli fortyfikację. Ale jak wiecie dzieci, elfy były magami, wielkimi magami. Wysłali, więc swych największych magów do Teamhairu. Były to trzy królowe: Badb, Macha i Morrigu.
- E…baby…- Chłopiec skrzywił się niechętnie.
- Nie baby, a magowie. - Poprawiła go babcia- Potężne czarownice, które czarami sprawiły, że niebo zaciągało się chmurami, tak gęstymi i czarnymi, że nic nie było widać. Firbolgowie nie wiedzieli czy to dzień czy już noc. Ale i oni mieli swoich magów, może nie tak silnych jak…- w porę powstrzymała się by nie powiedzieć: nasi- jak królowe.- Dokończyła.- Ich magowie złamali czar. Ale elfy nie chciały wojny, ich przywódca Nuada wysłał posłańców, by ci ponowili propozycję. Elfy zadowolą się połową kraju…
- I, co, co było dalej?- Wypieki na twarzy dziewczynki świadczyły o tym jak bardzo przejęła się losem Tuatha de Danaan.
- Wojna rybeńko, wojna w samym środku lata. Tuatha de Danaan stanęli naprzeciw Firbolgów, dzielni, gotowi na śmierć i rozpoczęło się…W tej potyczce elfom sprzyjało szczęście, kto wie może to była magia, wszyscy wojownicy nieprzyjaciela zostali zabici. Wiecie, że władcy obydwu ludów zawarli umowę, że codziennie naprzeciw siebie będzie stawać ta sama ilość walczących. Wtedy były jeszcze czasy, gdy dane słowo zobowiązywało. Dlatego każdego ranka, były wystawiane przeciw sobie takie same siły. Ta straszna bitwa trwała cztery długie dni. Wtedy to królowi Firbolgów, Echoaidowi zachciało się pić. Odłączył się wraz z grupą wojowników w poszukiwania jakiegoś źródła. Tak Echoaid trafił nad strumień zwany Traigh Eothaile. Jednak król popełnił błąd, bo elfy wysłały za nim taką sama ilość swoich ludzi. Ci podążyli za królem i jego świtą, wywiązała się walka, w której król Echoaid poległ. Wraz z jego śmiercią, garstka ocalałych Firbolgów, zgodziła się na pokój i podział Irlandii. Wybór Firbolgów padł na Connacht, elfy zajęły Teamhair. Bitwa na Maigh Nia przeszła do historii, jako pierwsza, zwycięska bitwa elfiego rodu.
Kto wie, czy gdyby nie zaprzyjaźnieni z Firbolgami, Fomorianie, to elfy nie żyłyby w pokoju. A wiedzcie moje dziatki, Fomorianie byli ohydni. Mieli po jednej ręce, albo nodze, wiecznie wykrzywione niezadowoleniem twarze.
Jedno z dzieci wykrzywiło się udając Fomoriana, reszta wybuchła gromkim śmiechem.
- No coś takiego - uśmiechnęła się kobieta - A jak widomo elfy były piękne, istniało nawet prawo mówiące, że żaden mężczyzna, z widoczną wadą fizyczną nie może zasiadać na tronie. Tak, nie dość, że urodziwe, to i mądre. Oj zazdrościły im inne ludy, zazdrościły.- Blady uśmiech wypłynął kobiecie na twarz - A jak wiadomo, z zazdrości nigdy nic dobrego nie wynikło….Pamiętacie jak mówiłam, że władca elfów musiał być piękny?- Dzieci przytaknęły.- Po tej okropnej bitwie wódz elfów Nuada, stracił rękę, nie mógł, więc sprawować władzy, dlatego na króla został wybrany Bres, piękny młodzieniec. Tylko, że on był piękny zewnętrznie, bowiem okazał się być tyranem, gnębiącym swój lud. Nie dość, że Tuatha de Danaan płacili wysokie daniny Fomorianom, to jeszcze musieli spełniać tę samą powinność wobec Bresa. Na szczęście dla ludu, Nuada odzyskał rękę.
- Odrosła mu? - Wyrwało się dziewczynce.
- I tak i nie. Początkowo Diancecht zrobił Nuadzie nową, srebrną rękę. Tenże Diancecht posiadał syna Miacha, który magią i ziołami sprawił, że odrąbana ręka Nuady, w cudowny sposób, przyrosła do ciała. Teraz, gdy Nuada był zdrowy, mógł wrócić na tron. Oczywiście nie spodobało się to obecnemu władcy, Bresowi, który z oporami, ale jednak ustąpił miejsca Nuadzie. Jak to w życiu bywa, nikt nie jest zadowolony z utraty stołka. Bres też nie był, więc gdy dowiedział się, że jego ojcem jest król Fomorian, postanowił to wykorzystać. Przyszedł, do ojca, króla Elathana. Pamiętacie małego hobbita i jego pierścień? Otóż Bres miał podobny pierścień i to właśnie po nim Elathan rozpoznał w nim syna. Jednak król Fomorian był sprawiedliwym człowiekiem i gdy dowiedział się, że jego syn na skutek nieumiejętnych rządów stracił władzę, a teraz szuka armii, by podbić swój dawny lud, odmówił mu pomocy, odsyłając go do Balora. Jak to mówią? - Kobieta zmarszczyła czoło.- Co ma wisieć nie utonie. W końcu Bres doczekał się swojej zemsty. Gdy Balor został królem Fomorian, a Nuada oddał władze w ręce Lugha, Fomorianie i Tuatha de Danaan stanęli do walki na równinie Magh Tuireadh.
- Ja, znowu bitwa…- Wyrwało się blondynkowi. Babcia pokiwała głową:
- Jeszcze większa i straszniejsza od poprzedniej. Wódz elfów Lugh zebrał wszystkich magów i wymógł na nich obietnicę, że pomogą mu wszelkimi sposobami. Tak uzbrojeni w magię i broń ruszyli na Fomorian. Bitwa, choć długa i straszna, nie przynosiła rozwiązania. Wciąż nie było wiadomo, kto wygrywa. Było tak do momentu, gdy Fomorianie nie zaczęli zauważać dziwnych zjawisk, dziejących się wokół nich. Okazało się, bowiem, że nawet martwi elfi wojownicy stawali do walki, a broń Tuatha de Danaan nigdy się nie tępiła. Ale sprytni Fomorianie szybko zwietrzyli podstęp i wysłali szpiega. Ten zorientował się, że broń jest codziennie kuta, od nowa, a wojownicy obmywają swe rany w czarodziejskiej wodzie. Fomorianie wymyślili, więc sposób na pozbycie się boga kowali, Goibniu. Niestety, albo na szczęście, plan się nie powiódł, Goibniu został ranny, a woda z cudownej studni szybko przywróciła go do zdrowia. Tak oto wydał się drugi elfi sekret. Fomarianie zrzucili, więc wielki kamień na studnię, odcinając w ten sposób elfy od magicznej wody. Cóż, więc pozostało Tuatha de Danaan? Wszyscy, łącznie z królem, stanęli do walki. Dwie wielkie armie starły się w ostatecznej rozgrywce. Straszne rzeczy się działy, wielu walecznych wojowników wówczas poległo. Gdy Lugh odciął głowę Balorowi nastąpił koniec walki. Fomarianie zostali zepchnięci za morze.
- A, co z Bresem, babciu?
- Tuatha de Danaan pojmali go i przyprowadzili do Lugha. Bres w zamian za życie, złożył obietnicę, że nauczy elfy sztuki rolnictwa. – Kobieta wzięła głęboki oddech - A później przyszli Milezjanie.- „Przypłynęli tak, jak my kiedyś, na okrętach i tak jak my zapragnęli się tu osiedlić”- Pomyślała.- Przypłynęli na okrętach i nawet magia na nic się zdała, pomimo gęstej mgły wylądowali na lądzie i zażądali oddania ziemi. Tuatha de Danaan roześmiali im się w twarz, ale że byli osłabieni kłótniami potomków Dagdy o władzę, przyjęli pewną propozycję Milezjan. Najeźdźcy mieli wrócić na wodę i postarać się ponowne przybić do brzegu. Elfy zadufane w sobie, były tak pewne swej magii, że bez wahania, przyjęły tę propozycję. Nie pomyślały, że Amerigen potrafi uciszyć morze. Tak oto, Milezjanie, choć mocno przetrzebieni i osłabieni zeszli na brzeg.
- Prze…
- Przetrzebieni.- Powtórzyła babcia. - To znaczy, że dużo ich ludzi poległo podczas sztormu i nie byli tak silni jak na początku.- Wyjaśniła.- Jednak elfy nie poddały się bez walki. I tym razem, to kobieta miała stanąć w szranki. Eire poprowadziła wojowników do walki, jednak Milezjanie dzielnie walczyli. Eire musiała ratować się ucieczką do Teamhairu. Gdy Milezjanie zebrali nowe siły, wysłali do Tuatha de Danaan posłów z kolejną propozycją ostatecznej bitwy. Rozegrała się ona na równinie zwanej Tailltin. Tu już elfy nie miały szczęścia, po tym, gdy zginęli trzej królowe i trzy królowe, szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Milezjan. Tak oto odeszli Tuatha de Danaan.- Zamilkła na moment.- W końcu zepchnięto elfy do podziemia, kurhanów zwanych sidhe. I tak z Tuatha de Danaan, elfy zaczęto ich nazywać Aes Sidhe – Lud Wzgórz. W końcu zapomniano, kim tak naprawdę były te istoty. Z mądrych pięknych i utalentowanych istot stały się złośliwymi, pokracznym potworkami…Tak dzieci, historia bywa niesprawiedliwa…Do tego starczyło paru poetów: Goethe, Szekspir … Tak, ci wszyscy doskonale zadbali o to, by Tuatha de Danaan byli kojarzeni z małymi złośliwymi stworami.- Babcia zamknęła oczy i zaczęła recytować:

Czyj galop tak tętni w wichrze i ćmie?
To ojciec z swym synem na koniu w cwał rwie,
to ojciec swe dziecię w czas wiezie spóźniony
i grzeje, ogarnia mocnymi ramiony.

- Mój synu, wciąż z lękiem twarzyczkę zasłaniasz
- Nie widzisz, mój ojcze, jak Elf nas dogania?
Król Elfów w koronie... i wlecze swój płaszcz...
- Mój synku, mgły wstają i wloką się, patrz!

"Pójdź do mnie, chodź do mnie człopczyno bez obaw!
Znam ślicznych gier mnóstwo, chodź pobaw się, pobaw!
I pełno mam kwiatów na brzegach mych wód,
a matka ma chowa złocistych szat w bród..."

- Mój ojcze, mój ojcze, czyś tego nie słuchał,
co Elf mi obiecał, naszeptał do ucha?
- Uspokój się synku, uspokój się mały,
to wiatr tak w olszynach liść rusza, liść stlały.

"Choć piękny mój chłopcze, w te olchy... choć ze mną!
Me córki troskliwie hołubić cię będą.
Me córy tam tańczą, nim zejdzie świt -
wśpiewają, whuśtają i ciebie w swój rytm..."

- Mój ojcze, nie widzisz, tam w cieniu, przy drzewie
Król Elfów mnie wabi do swoich królewien
- Mój synku... mój synku sokoli mam wzrok:
To stare trzy wierzby szarzeją przez mrok.

"Ja kocham się w tobie, twój wdzięk mnie zniewolił,
a będziesz oporny, to porwę wbrew woli ! "
- Tatusiu, tatusiu, ach jaki ból!
Już ciągnie mnie, ciągnie okrutny Król!...

Strach ojca porywa. Ostrogą spiął konia,
Wiatr ściga - a dziecko majaczy w ramionach.
I dopadł wrót domu, nim zeszedł świt.
Na rękach syn jego już nie żył, już stygł...

Westchnęła i otworzyła. Wypieki na twarzach wnucząt były wystarczającym podziękowaniem za opowiedzianą historię.
- Babciu, ale elfy takie nie były!- Zaprotestowało najmłodsze.
- Tak kochanie, - Przytaknęła zmęczonym głosem - Ale z czasem takimi je zapamiętano. No, ale na dziś to już tyle.- Kobieta podniosła się z fotela, czemu towarzyszył jęk słuchaczy.
- A, co z alfami?- Zapytało najodważniejsze z dzieci. Babcia uśmiechnęła się i powiedziała:
- O tę opowieść musicie pytać dziadka…


W w/w tekst oparłam na materiałach pochodzących ze strony internetowej „Moja Irlandia”.
W tym na książce Augusty Gregory „Irlandzkie mity i legendy”.
Wiersz Johann Wolfgang von Goethe „Król Elfów”.


Post został pochwalony 0 razy
Wto 14:20, 09 Maj 2006 Zobacz profil autora
Lord Bloodmoon
Silny wampir



Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Post
Sory za przecinek... przed aby:P Confused. Wybaczcie...


Post został pochwalony 0 razy
Wto 14:26, 09 Maj 2006 Zobacz profil autora
Lord Bloodmoon
Silny wampir



Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Post
Z gory równiez przepraszam, ze te opowiadanie jest nie na temat(a sam go załozylem) Embarassed . Roztargnienie. WIELKIE SORRY. Crying or Very sad


Post został pochwalony 0 razy
Wto 14:46, 09 Maj 2006 Zobacz profil autora
ShadownX
Wampir Admin



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Dobra spoko Bloodmoon nic się nie stało


Post został pochwalony 0 razy
Wto 18:59, 09 Maj 2006 Zobacz profil autora
Behemoth_616
Słaby wampir



Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łeczyce

Post
Mam prosbe....BTW gra ktos w Lineage II ?
Chce się dostać na serwer allseron, ktory jest najlepszym polskim servem do tejze gry. Jednakze trzeba napisac opowiadanie fantasy...a ja zbytnio nie mam do tego glowy ;( Dlatego zgłaszam się do Was z prośba...Czy ktoś mógłby napisać mi jakies opowiadanie albo pomóc w jego napisaniu ? Bo gram teraz na servie dragon-network.com ale beznadziejny jest ~~


Post został pochwalony 0 razy
Sob 21:52, 28 Kwi 2007 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Klan BloodVampires Strona Główna » Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin